Inne tematy

Od nauczyciela uniwersalnego do nauczyciela specjalisty

W Dodatku Oświatowym do „The Times” z 10 kwietnia 1970 r. ukazało się ogłoszenie następującej treści: „Poszukuje się absolwenta pedagogiki z bardzo dobrym dyplomem i bogatym doświadczeniem zawodowym w zakresie np. pedagogiki dzieci młodszych, pedagogiki specjalnej w zakresie dzieci opóźnionych w rozwoju i dzieci imigrantów, z doświadczeniem w nauczaniu grupowym w szkole ogólnokształcącej. Wymagane jest poprowadzenie klas o różnym wieku, składających się z uczniów posiadających tytuły naukowe, uczniów opóźnionych w rozwoju, usuniętych z uniwersytetów i przemysłu i osób dorosłych z dwudziestoletnią przerwą w nauce. Wymagane również doświadczenie w zakresie poradnictwa, ponieważ większość studentów nie została urzędowo zarejestrowana jako nauczyciele ze stopniem B. Ed. lub też odmówiła uczenia się przedmiotów dodatkowych, których nie zamierza uczyć, albo też chciała uczyć w ogóle. Oczekuje się, że kandydat uczyć będzie w szkołach prowincjonalnych itd.” W tej żartobliwej formie został tu uchwycony centralny dla wielu systemów oświatowych problem zawodu nauczyciela, a w przyszłości być może jeden z podstawowych konfliktów między projektowaną rolą nauczyciela a oczekiwaniami społecznymi. Przez długi okres w naszej praktyce oświatowej nie przywiązywaliśmy większej wagi do tej sprawy. W szkolnictwie podstawowym we wszystkich dokumentach normatywnych mówiło się o kwalifikacjach nauczyciela do nauczania w szkole podstawowej, nie zaś o kwalifikacjach do nauczania określonych przedmiotów.